Autor Wiadomość
aaa4
PostWysłany: Pią 12:08, 24 Mar 2017    Temat postu: ble6756

Wtedy Shane przyskoczyl do dziewczyn i zlapal je za ramiona.

-Chodzcie! - syknal i pociagnal je w strone schodow. - No juz!

-Ale... - zaprotestowala Claire. Obejrzala sie przez ramie. Ojciec Shane'a wygladal przez okno, prawdopodobnie obserwowal swoich kumpli, ktorzy zakopywali Michaela w ogrodzie (o Boze...). - Shane...

-Na gore! - polecil. Nie dal im wyboru. Shane to byl jednak duzy facet, a tym razem uzyl sily miesni. Zanim Claire zdazyla ochlonac, juz byly na pietrze, na korytarzu, a Shane otwieral drzwi do pokoju Eve. - Do srodka, dziewczyny. Zamknijcie sie tu. Serio mowie. Nie otwierajcie nikomu poza mna.

-Ale... Shane!

Obrocil sie do Claire, chwycil ja za ramiona i pocalowal w czolo.

-Nie znacie tych facetow - powiedzial. - Nie jestescie bezpieczne. Po prostu... nie wychodzcie stad, dopoki nie wroce.

-Musisz ich powstrzymac. Nie pozwol im skrzywdzic Michaela! - prosila Eve blagalnym tonem Shane spojrzal Claire gleboko w oczy, dostrzegla w nich wielki smutek.

-Tak - powiedzial. - Jest juz po wszystkim. Teraz musze. Musze po prostu zadbac o was. Tego by chcial Michael.

Zanim Claire zdazyla sie zdobyc na protest, wepchnal ja do pokoju i zatrzasnal drzwi. A potem uderzyl w nie dwa razy otwarta dlonia.

-Zamknijcie sie!

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group